Pójdę ja wprzódy, do naszej trzody,
I wezmę koźlątko,
A ty Michale, biegaj po wale,
I uchwyć kurczątko:
Ty Wojtalu weź skrzypeczki,
A Ty Wachu multaneczki[1],
Ucieszcie dzieciątko.
Idźcież do Życha, by wziął jędyka,
I żeby się kwapił,
Maciek zwierzyny dla tej dzieciny,
Aby co ułapił:
A dla Józefa starego
Trzeba wziąść winka dobrego,
By się dziaduś napił.
Oddawszy chwałę i dary małe,
Skoczno mu zagrali,
Cieszyli tego Pana nowego,
I w taniec się brali:
A gdy Wojtal zagrał z góry,
To ledwie wszyscy ze skóry,
Nie wyskakiwali.
Jedni mu grali, drudzy śpiewali,
Przy takiej ochocie,
Wach na oboi, Grześ skrzypce stroi,
A Stach na fagocie:
Panna woła dalej, dalej,
Ażeśmy się dziwowali,
Tak wielkiej ochocie.
Wziął Sobek Stasza, Walek Tomaszka,
Widząc Pańską łaskę,
Dla fantazyi, w tej kompaii,
Dał Jan wina flaszkę:
A że Jędrzej nie miał pary,
Tańcował z nim Józef stary,
Wziąwszy w rękę laskę.
KOLĘDA 99.
W dzień Bożego narodzenia
radość wszystkiego stworzenia:
Ptastwo chwali Pana, bydło na kolana
Upada, upada.
Król orzeł najprzód przyleciał,
gdy się o godach dowiedział:
Nawiedził dzieciątko, małe pacholątko,
W Betleem, w Betleem.
Ptastwo się też dowiedziało,
za królem swoim leciało.
Na królewskie gody, niw pili tam wody,
Lecz wino, lecz wino.
Którem chcąc zagrzać struś głowę,
a do tego zjadł podkowę,
By ją prędzej strawił, na gody się stawił
Jezusa Chrystusa.
A gdy kania dżdżu czekała,
o tychże godach słyszała,
Więc odszedłszy wody, leciała na gody
Jezusa Chrystusa.
- ↑ multanki - piszczałki drewniano-skórzane Fletnia Pana