Strona:Patryotyzm i kosmopolityzm.djvu/025

Ta strona została przepisana.

niami i obyczajami, pomimo wszelkich używanych ku temu, tak terrorystycznych, jak prawnych i ekonomicznych środków, nietylko indywidualnej odrębności swéj nieutracili, — ale, owszem, szczelniej jeszcze i uporniej ją strzegąc, odznaczające je cechy do ostatecznych granic posunęli. Czuły i poetyczny, a leniwy i nieopatrzny Celt, zamieszkujący „Zieloną wyspę“, nie wziął w siebie dotąd nic wcale z umysłowéj trzeźwości i żelaznej pracowitości usiłującego assymilować go z sobą Anglo-Saksona.
Drugi przykład podobny przedstawiają Czesi, mający przecież w niedawnéj przeszłości swej chwilę, w któréj, pod wpływem pracującej nad nimi przez wieki germanizacyi, odrębność ich narodowa zanikać i umierać się zdawała. Silnie kolonizowany przez plemię germańskie, kraj ich napełniał się mową, obyczajami i różnorodnémi wytworami przybyszów. Wyższe wartswy towarzyskie, nęcone przez zaszczyty i ułatwienia życiowe, zrzekały się mowy ojczystej, rodowe imiona swe przekształcały na wzór imion obcych, naukę, sztukę, obyczaj domowy i towarzyski przyjmowały od sfer panujących. Niższe pokłady społeczne milczały i biernie z pozoru znajdowały się względem zmian, zachodzących wyżéj, a których część z konieczności i na nie spływać musiała. Cóż ztąd? wystarczyło kilku umysłów, wymownie nawołujących ku zgasłéj, zda się, na zawsze przeszłości (Riger, Palacky) i jednego jakiegoś momentu w dziejach powszechnych, który rozbrzmiał zapomnianémi, zda się, na zawsze imionami i dążeniami, a w łonie Czeskiego ludu obudziło się z energją niezmierną poczu-