Strona:Patryotyzm i kosmopolityzm.djvu/040

Ta strona została przepisana.

były świadkami długiego szeregu stanów psychicznych, które w obec nich przebywać on musiał, widziały rozpacz jego, nudę, bezsilne miotania się, chwile nadziei i lata tęsknoty; do nich przywiązały go też wspomnienia. Mocą uczucia tego, człowiek każdy, z naturą zdrową i nienadwerężoną żadną fizyczną lub moralną chorobliwością, weselej i swobodniej żyje śród ubogich, choćby i monotonnych niw swych rodzinnych, niż pomiędzy najwspanialszymi widokami przyrody, z przeszłością jego niczém nie związanej; dla tego nizki krzak polnej róży uśmiechać się może ku niejednym oczom większą ponętą, niż nieba sięgająca korona palmy; dla tego, niejednemu sercu, więcej drogich i skrzepiających rzeczy powié stary i współskruszony odłam jakiegoś ubogiego muru, niż wznoszące się gdzieindziej arcydzieła budowniczej sztuki. Pod wpływem tego uczucia, wielki poeta, otoczony wszystkiemi wspaniałościami stolicy uzywilizowanego świata, tęsknił do skromnej mieszkanki puszcz ojczystych, sosny, a nad tém, że jéj widzieć nie mógł, przelewał „łzy czyste, rzęsiste“; z tém uczuciem w piersi, góral środ równin tęskni i wcześnie umiera, a nad brzegami Atlantyku pracujący, przeludnieniem i nędzą i kraju swego wyparty chińczyk, zwłoki braci swych powierza morskiemu statkowi, aby wraz z nim przybiły do ojczystych brzegów i spoczęły w łonie rodzinnej ziemi. Wszystkie te jednak łącznie, wiążące człowieka z ziemią i niebem, z powietrzem i widokami ojczystego kraju, stanowią konieczną wprawdzie i z samej natury płynącą, niemniej przecież spodnią zaledwie warstwę uczuć