Strona:Patryotyzm i kosmopolityzm.djvu/071

Ta strona została przepisana.

przenika i odgaduje to nawet, czego nie widział wzrok ich, nie nauczył się umysł, nie doświadczyło życie, których też działalność na wsze czasy i miejsca i dla wszech miejsc i czasów zrozumiałą być może. Nie mniej przecież genjusze sami nietylko wolni nie są od wpływów narodowej indywidualności, ale, przeciwnie, przedstawiają sobą najwyższy i najpełniejszy jéj wykwit, posługują się dla swych tworów od niéj wziętymi materyałami, ludzkości całej przynosząc pożytek, przez nią jednak najlepiej ocenionymi i najmocniej ukochanymi bywają. Genjusze to właśnie najwymówniej dowodzą, że nic z tego, co jest ludzkie, żaden najwyższy choćby dar przyrody, żadna najwyższa twórczość, ni cnota, zerwać nie mogą węzłów solidarności, wiążącej jednostkę z ogółem jéj rodzinnym; bo w dziełach genjuszów właśnie, pomimo téj niepojętej mocy myśli i intuicyi, która czyni ich zdolnymi do rozumienia i zgłębiania ludzkości całej, w formach, w które wciela się ta myśl, w punktach, które oświetla ta intuicya najwydatniej, najpotężniej wyróżniają się cechy i właściwości narodu ich i kraju. Któż z za obrazów Rafaela, podziwianych przez świat cały, nie dojrzy włoskiego słońca i włoskich świątyń, włoskiej wiary i włoskiej natury, namiętnej a miękkiej, ruchliwej a naiwnej? I wzajem, z za płócien Rubensa nie wyglądaż ku nam Hollandya, ze swojem niebem bladém, lecz łaskawém, z bogatą karnacyą ciał swych mieszkańców, z tłustą żyznością swéj gleby? Czyliż podobna nie poznać w Dikensie genjalnego syna narodu, przedstawiającego najbogatszą kopalnię indywidualnych charakterów, do gruntu nurtowanego wszy-