nia się pojęć i uczuć zdrowego kosmopolityzmu, — pojęć i uczuć, rozwój i postęp których zależnym też jest od rozwoju i postępu kształcenia się i wychowywania ludów, rzecz prosta, iż to także źródło fałszywych kierunków patryotyzmu wielce tylko powoli wysychać i znikać może.
Wszystko tu więc, w obecnej fazie życia ludzkiego, zostaje w stanie zaczątkowym; wszystko jeszcze poddanem jest pracy wyrabiania się, wybijania się naprzód, wywalczania sobie odpowiednich dróg i narzędzi. Wszystko tu jeszcze, owinięte w tęczowe pieluchy pragnień i nadziei, na skłonie widnokręgu jaśnieje światłem wschodzącej jutrzenki. Południe jeszcze daleko, a tembardziej ten uroczysty moment dnia, w którym żeńcy usiądą w ciszy i szczęściu, aby spoczywać owoce prac i boleści, lecz czy tylko własnych? o! kędyż, w jak niezliczonych, a zapomnianych mogiłach, w jak bezpowrótnej, nieścignionej rozsypce będą podówczas ogromne tłumy tych, którzy na glebę ludzkości, przez długie wieki, potokami leli krew, pot, łzy i myśli...
Lecz mocą niezłomnych, a tym razem dobroczynnych właściwości natury ludzkiej, oddalona przyszłość ta, to według potężnego określenia poetki:
„Swit słoneczny, świt daleki,
Do którego wszystkie wieki
Wyciągają swe ramiona.
Czyn zwinięty, jak zawiązek
W tajemniczym myśli kwiecie,
Prąd, co ruchy budzi w świecie,
Wznosząc sztandar: obowiązek,