nę, w tę mianowicie stronę, kędy, na rozległych przestrzeniach społecznych, zapanował człowiek przeciętny. Tu są przestrzenie najrozleglejsze, a na nich zamieszkuje ogromna liczebnie większość ludzkości. Tu charaktery składanemi są ze skłonności niewyraźnych, mięszanych i toczących z sobą leniwe walki; tu, na łonie powszednich trosk i drobiazgów, umysły usypiają łatwo, wielkie natchnienia przybywają rzadko, suche i ciasne samolubstwo, w pogoni za rojem drobnych interesików i zachcianek, wypracowuje odpowiednie naturze swej namiętności i przyzwyczajenia; tu też niebezpieczeństwo zastoju i rozkładu jest najgroźniejszem, a wszystko, co służyć może za bodziec do doskonalenia się i zmężniania, najbardziej potrzebnem i pożądanem. Otóż, zdaniem naszem, w sferach tych, tłumnie napełnionych ludźmi miernego wzrostu, patryotyczne uczucia i pojęcia spełniają czynności niezmiernej wagi i w których pełnieniu nic ich zastąpić nie może. Pierwszą i najważniejszą może z czynności tych jest: rozszerzanie widnokręgów umysłowych i moralnych przed oczami, które, inaczej, skłon niebios za kraniec świata poczytywaćby musiały. Pod przewodnictwem uczuć tych i pojęć ogromna większość ludzi zaprawia się do spoglądania w rozległą dal, do zataczania myślą, pragnieniem i dążnością, szerszych nierównie kręgów w przestrzeni i czasie, niż ciasny kąt ich rodzinny i krótki moment osobistego ich istnienia. Są one, dla niezmiernej większości ludzi, owym bajecznym kobiercem, który porywa ich z niziutkiego szczytu rodzinnej dzwonnicy, lub z powszedniego zamętu najosobistszych spraw i
Strona:Patryotyzm i kosmopolityzm.djvu/177
Ta strona została przepisana.