Strona:Patryotyzm i kosmopolityzm.djvu/214

Ta strona została przepisana.

miała sposobność przypatrzyć się kilku wesołym i świetnym zebraniom. Była na przedstawieniu teatralnem, gdzie widziała wielu ludzi, śmiejących się z wesołej komedyi i okazujących sobie wzajemne towarzyskie grzeczności; wprowadzono ją w ściany prywatnego domu jakiegoś, napełnione wrzawą muzyki, tańców i lekkiej rozmowy; w słoneczne południe jakieś wmięszała się w ruch uliczny, kędy spotkała wiele strojnych kobiet i wielu mężczyzn, swobodnie oddających się przyjemnościom przechadzki. Blask ten i gwar, rozmowy te i śmiechy, młodej osobie, która wiele, wiele słyszała o pracy, powadze życia i poświęcaniu się ideom i sprawom społecznym, wydały się straszną, kary godną, a ogół cały pochłaniającą płochością. Że zaś pracować i poświęcać się zamierzała ona na polu piśmiennictwa, po kilku dniach powyższego przypatrywania się wielkiemu miastu, napisała i ogłosiła w dziennikach słowa następne: „Miasto N. odznacza się szczególną lekkomyślnością obyczajów i nizką skalą umysłowego życia. Nikt w niem nie pracuje, nikt poważnie nie żyje, nikt nie poświęca się ideom i sprawom społecznym. O, miasto N.! Kiedyż przestaniesz być płochą tanecznicą, myśląca tylko o wdziękach swych i strojach? Kiedyż opuścisz błyszcące łachmanki wielkiej pani, a przywdziejesz wspaniały, choć twardy, pancerz pracownicy!“ Niestety! gdyby, będąca w mowie, młoda osoba posiadała zdrowe socyologiczne wykształcenie, wiedziałaby ona z pewnością, że nie w teatrach, nie na tańcujących wieczorach, ani publicznych przechadzkach uderza serce, pracuje mózg, buduje ramię kilkuset tysięcznej ludności;