że miejsce te i rozrywki są zbiornikiem, z którego ludzie czerpią tę odrobinę wesołości i pociechy, która im w udziale przypadła, która, pośród Trapistów chyba, nie istnieć całkiem może, której pożądają i szukają, o! i w jak wielkiej mierze! ci sami, którzy najgłośniej mówią o pracy, powadze życia i poświęceniu się ideom i sprawom społecznym. Do zbiornika tego wesołości i uciechy przybywa garstka istotnie próznujących i lekkomyślnych wraz z wielką ilością tych, którzy w nim pragną zatopić na chwilę troski swe i znoje, aby wnet potem do nich powrócić. Że zaś, po za tym zbiornikiem wesela i uciech, istnieją, wśród kilkutysięcznej ludności wielkiego miasta, objawy innej cale natury, że ludzie tam myślą, tworzą, krzątają się, dźwigają srogie ciężary, staczają rozpaczne walki, zdobywają przyszłość za cenę teraźniejszości i zachowują życie kosztem życia, tego wszystkiego będąca w mowie młoda osoba nie spostrzegła. Nie spostrzegła ona tego, nie żeby była na to zbyt młodą, nie żeby do należytego ocenienia objawów społecznych niedostawało jéj zdolności lub chęci; lecz, że rodzaj i kierunek otrzymanego wykształcenia pozostawił ją w zupełnej z tej strony nieświadomości, a wśród nieświadomości, jedyną miarę sądu, którą posiąść mogła, podały jéj zjawiska, z któremi zetknęła się osobiście i najbliżej.
Inna fałszywa miara sądu polega na słem zestawieniu, porównywanych ze sobą punktów czasu i miejsca. Są ludzie, którzy przez nieznajomość dziejów, tak powszechnych, jak krajowych, a zarówno też przez nierozwinięte pojęcia socyologiczne, czynią społeczeństwu
Strona:Patryotyzm i kosmopolityzm.djvu/215
Ta strona została przepisana.