Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/135

Ta strona została przepisana.

drość i potęga duchowa więcej jeszcze będą rosły.
Wówczas-to pewnego dnia przyszedł do nas obcy kapłan z dalekiego wschodu. Posiadał sławę najwyższej uczoności. Zarządzono turniej mądrości pomiędzy nami, jak się częstokroć dla rozrywki urządza walki kogutów. Przy pytaniu odnośnie siedziby najwyższego Brahmy uwikłałem się w sprzeczności. Miałem zamiar już wywinąć się kłamstwem, gdy mi jednakże przeciwnik mój powiedział:
— Widzę ponad tobą ducha z wyciągniętym mieczem, który ci głowę rozpłata, jeżeli tylko powiesz nieprawdę — dałem pokój i uznałem się za pokonanego.
W ten sposób sława moja skończyła się raz na zawsze, a nadto posiadałem świadomość, że dla uratowania tej sławy miałem już zamiar popełnić kłamstwo, rzecz najgorszą dla człowieka dążącego do czystości.
A więc do tego doprowadziła cię twa chciwość sławy — pomyślałem sobie, gdy w smutku i zwątpieniu przed drzwiami swej chatki siedziałem. Miałem jeszcze pot na czole, wynikły z natężenia i podniecenia tego turnieju.
Przypadkowo leżał obok mnie wachlarz, który nie wiem wcale, jak się tam znalazł. Mecha-