ko otacza, zniknął. Dziwna rzecz! Czyż nie widział on jeszcze nigdy swego ogniska domowego, żony i dziecka w blasku światła księżycowego? To wszystko było mu takie obce. Cóż go mogła obchodzić ta dwójka, leżąca tam w uścisku. Dla trzeciego nie było już wcale miejsca. Uśmiechnął się nieco. A może jednakże znalazłoby się dla trzeciego. Zlekka podniósł się, i nie spojrzawszy już więcej na żonę i dziecko, opuścił swe domostwo — na zawsze.
Tak oto stało się, że Moung Dammo zaczął wykonywać akt wielkiego wyrzeczenia się. Z domu udał się w bezdomność.
Upłynęły cztery lata od czasu, kiedy Moung Dammo wstąpił w święty stan mniszy. W Moulmein, w klasztorze na „Dolinie jałmużny“ prowadził surowe życie pełne zaparcia się.
Co chciał osiągnąć Moung Dammo? Do czego dążył? — Moung Dammo pragnął uwolnić się od cierpienia, dążył do uwolnienia się od cierpienia. Kto bowiem pojął wielką myśl o znikomości, dla tego życie stało się cierpieniem. Dla kogo atoli całe życie stało się cierpieniem, ten nie chce niczego, ten nie myśli o niczem, jak tylko o uwolnieniu się od tego