Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

wąchał — ryż cuchnął. Wtedy przyszedł do przekonania, że istotnie wąż pokosztował ryżu tego dziecka. Czego bowiem węże dotkną, to niezwłocznie cuchnie.
Jeszcze raz pomyślał. Potem wytrząsnął wszystko na nieporosłą trawą ziemię i z miseczką na plecach udał się szparkim krokiem ze wzrokiem w dół spuszczonym ku miejscu, gdzie miał sobie swe pożywienie dzienne wyżebrać. Kto bowiem zaparł się swego własnego ja, ten nie pożąda śmierci, nie pożąda życia. Czeka spokojnie, aż nadejdzie godzina, cierpliwie i mając się zawsze na baczności. Czeka, aż powłoka jego rozpadnie się, sama przez się.
W ten sposób stało się, że Moung Dammo dokonał wielkiego wyrzeczenia się.