Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/51

Ta strona została skorygowana.

— On ma tyle, a jednakże zabiera mi jedyną rzecz, jaką posiadam.
Szlachcic zabawiał się z dziewczyną aż do północy.
Gdy chętka mu już przeszła, opanował go wstyd. Szybko przebiegał przez ulice jak zbrodniarz. W owych strasznych czasach nie wolno było bez wyraźnej przyczyny po pewnej oznaczonej godzinie znajdować się na ulicy. Każdy z takich nocnych ptaszków mógł być bez żadnej ceremonji pojmany wszędzie z wyjątkiem jednej ulicy, która w nocy na dzień się zamieniała.
Gdy tedy szlachcic w szaty okryty szedł przez drogę, przystąpili nagle ku niemu siepacze.
W pałacu został skrępowany, i pomimo późnej godziny stawiono go przed Thibauem, który jak dziecko cieszył się z oglądania tego „podarunku dobrych duchów“.
— Gdzieście go znaleźli?
— Na drodze do Durjanu wiodącej.
Król skinął głową ucieszony. Znał dobrze tego szlachcica, ponieważ przebywał dość często na dworze; lecz obecnie przyglądał mu sę tak, jak się przygląda rzadkiemu zwierzęciu, które groziło naszemu życiu, lecz które obecnie znaj-