Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/73

Ta strona została skorygowana.

rach klasztornych. O nie — rozbija się zmienność życia, jak wiatr w lesie bambusowym.
Wtedy człowiek ów wziął kij i jadło na drogę i udał się pośpiesznie do najbliższego klasztoru.
Gdy żona szlachcica obudziła się, gdy wzmocniła się jadłem i napitkiem, zabrali się z powrotem do Mandalayu. Ona milczała przez całą drogę.
Na noc przybyli do swego domu, a kiedy udali się już na spoczynek, zaczął szlachcic swe pieszczoty, nazwał ją również swą wierną żoną, najwierniejszą z żon.
Ona jednakże odparła:
— Nie dotykaj tego ciała; jest bowiem nieczyste. Nie nazywaj mnie również swą wierną żoną; ponieważ zdradziłam cię z twym sługą.
Mąż myślał naprzód, że żona majaczy. Gdy mu jednakże wszystko wiernie opowiedziała, na chwilę zupełnie zamilkł. Wkrótce jednakże zaczęło się i w nim budzić sumienie, i opowiedział wiernie, jakim sposobem wpadł w ręce siepaczy.
— W ten sposób przez krótkie poddanie się namiętności ciebie i siebie naraziłem na złamanie wiary małżeńskiej.