Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/8

Ta strona została skorygowana.

wien czas, wskutek czego Moung Dammo przewodniczył rozprawom.
Sprawa miała się pokrótce w sposób następujący: Oskarżony, mężczyzna, w wieku lat pięćdziesięciu dwuch i kaleka od urodzenia (zamiast prawej ręki posiadał tylko bezkształtny kikut), był od roku ożeniony. Żona jego liczyła lat siedmnaście. Pewnej nocy zabił ją we śnie z zazdrości.
Moung Dammo zaczął po wprowadzeniu oskarżonego:
— Mów! Czy przyznajesz się, żeś żonę swoją, która tak a tak się nazywała, sam zabił?
— Tak, panie
— A dlaczego tak uczyniłeś? Dlaczego tak przeciwko sobie samemu szalałeś, nieszczęsny człowieku tu i tam?
— Tak, panie, przeciwko sobie samemu szalałem, nieszczęsny człowiek tu i tam. Ale czyż mogłem postąpić inaczej? Czy mógłbyś pan sam znieść, gdyby żona pańska była ci niechętną i gdyby innego całowała i tuliła?
W tej chwili wrzasnęła matka zamordowanej, także na rozprawę zaproszona:
— Siwowłosy łotrze! Stary rozpustniku! Czy możesz się dziwić, że tak się z tobą stało! Poco bierzesz sobie za żonę szesnastoletnią dziew-