Strona:Paul Fuss - Stosunki w Poznańskiem.pdf/12

Ta strona została przepisana.

dziesiątek lat, skoro przecież zachód od lat wielu sam pokrywa swoje zapotrzebowanie sił roboczych ze wschodu, a mimo to bezustannie skarży się na brak robotnika. Chce się tedy sprobować, aby pod jak najkorzystniejszemi warunkami osiedlić tu w dzielnicy zachodnich wyrobników niemieckich, jako samodzielnych robotników, z własną zagrodą i kawałkiem roli. Sądzę na pewno, że ta próba na ogół nie powiedzie się zupełnie. Po pierwsze nie ma wcale dostatecznego materyału robotniczego na zachodzie w ogóle, a powtóre robotnik wiejski na zachodzie nigdy jeszcze nie zdradził ochoty pójścia na wschód mniej zagospodarzony, czego mu też nie można poczytywać za złe. Toż od lat dawnych mamy ten sam przykład na urzędnikach państwowych. Tylko z wielką niechęcią przenoszą się oni z zachodu na wschód i z utęsknieniem wyczekują chwili, w którejby mogli znowu powrócić na zachód. W obec tego przypomną mi może, że od lat wielu okupili się wielcy właściciele ziemscy z zachodu na wschodzie. To jest prawdą i pochodzi ztąd, że oni z niewielkim kapitałem znaleźli tutaj dobrą ziemię i tanie, skromne stosunki robotnicze. Ale te przedsiębiorstwa i nadzieje zaczynają teraz bardzo słabnąć, ponieważ już w dzielnicy zachodzi brak robotnika i ziemia znacznie podskoczyła w cenie. Zarzucą mi dalej, że przecież z zachodu od początku działania komisyi kolonizacyjnej wielka liczba włościan przywędrowała do naszej dzielnicy. Ja sam witam ten fakt z radością, ponieważ tenże pomaga do gęściejszego zaludnienia prowincyi naszej, lecz zdaje mi się, iż wolno mi twierdzić, że gdyby ci włościanie byli znaleźli utrzymanie w swej zachodniej ojczyźnie, nie byliby nigdy pomyśleli o tem, aby się przenosić w Poznańskie.
Ich zwabiło tanie osiedlenie się i po większej części ciężka dola wypchnęła ich z pięknego zachodu na wschód. Zupełnie inaczej rzeczy się mają z robotnikiem, którego nic nie wypędza, którego wszędzie chętnie widzą.