Strona:Paul Fuss - Stosunki w Poznańskiem.pdf/13

Ta strona została przepisana.

Mogę tylko raz jeszcze wyrazić ubolewanie nad tem, że prawo osiedlania się z wyżej wytłuszczonych przyczyn przyznaje się tylko Niemcowi, a odmawia go się zupełnie Polakowi na jego własnej ziemi rodzinnej.
Także Galicyanina i rosyjskiego lub rusińskiego robotnika nie dopuszcza się do osiedlenia tutaj z powodu wspomnianego niebezpieczeństwa polskiego. Prowadzą oni tutaj koczownicze życie i każdego roku znajduje się poznański właściciel ziemski w obec alternatywy przyjmowania znowu obcych, zagranicznych robotników, zawsze innych, którzy nie mogą wcale posiadać wewnętrznego zainteresowania się tutejszą ziemią, skoro przecież co najwyżej 10 miesięcy tylko im wolno przebywać w Niemczech. Ci ludzie byli początkowo przed laty tanimi i chętnymi, ale dzisiaj nie tylko stawiają jak najbardziej wygórowane żądania i są rozproszeni po całych Niemczech, ale nadto nie mają wcale ochoty pozostawać dłużej na jednem miejscu, albo chwycić się samodzielnej pracy. Można ich użyć tylko przy surowości i czujnym dozorze.
Następstwa tego muszą się pojawić i za parę lat nie tylko większe własności, ale i mniejsze osady będą ogołocone z robotników. Już dzisiaj spotykamy się na wielkiej i małej własności ziemskiej, pomimo wysokich cen zboża, ze skargą, że nietylko braknie robotników, ale że są oni niesłychanie kosztowni. Dla tego też bardzo łatwą do zrozumienia rzeczą jest to, że wielka liczba właścicieli sprzedaje swoją posiadłość, albo tak długo dokłada z swego majątku, lub spienięża swoje lasy, aż wreszcie widzą się zmuszeni do sprzedaży.
Jeśli się chce powstrzymać to niebezpieczeństwo, stające się coraz poważniejszem, to nie znam innego środka, krom tego, aby nie tylko Polakom, ale nadto zagranicznym robotnikom na wschodzie udzielić, odnośnie przywrócić prawo osiedlania się w dzielnicach