Strona:Paul Fuss - Stosunki w Poznańskiem.pdf/5

Ta strona została przepisana.

Pismo niniejsze nie ma rościć sobie pretensyi do jakiejś szczególnej wiedzy, ma ono tylko w prostych i jasnych słowach oddać to, czego doświadczyłem i co spostrzegłem, jako mieszkaniec dzielnicy Poznańskiej.
Mam lat 56, jestem Niemcem-ewangelikiem, urodzonym w Poznańskiem, a od 30 lat samodzielnym rolnikiem jako dzierżawca domeny i właściciel dóbr rycerskich. Wartości sądów tych, którzy tylko przelotnie i po większej części z wielkiem uprzedzeniem zapoznawali się z dzielnicą Poznańską i o niej pisali i mówili, nie chcę bliżej zgłębiać, to tylko pewną jest rzeczą, że owe sądy w przeważnej części były bardzo niekorzystne i dla tego wypadły szkodliwie i niezgodnie z rzeczywistością. Trzeba znać kraj i ludzi od dziecka dokładnie i ściśle zżyć się z nimi, jeśli się chce wydać o dzielnicy sąd prawdziwie bezstronny. Sądzę i spodziewam się, że w poniższych wywodach nikt nie będzie mógł odmówić mi uprawnienia do tego, tem więcej, że należę do jednej z najstarszych rodzin w dzielnicy. Zaznaczam również z góry, że nie tylko mianuję się Niemcem, lecz jestem także Niemcem, wiernym poddanym mego cesarza i mojej ojczyzny.
W licznych podróżach moich zauważyłem, że na wielkim zachodzie Niemiec wytworzono sobie po większej części zupełnie fałszywy obraz dzielnicy Poznańskiej pod wpływem słowa i pisma i od