Strona:Paul Fuss - Stosunki w Poznańskiem.pdf/8

Ta strona została przepisana.

ostry sąd i jeśli się wszystko, co nie jest pięknem, kładzie na karb Polaków i tak zwanej gospodarki polskiej. Zwłaszcza także w naszych zwartych gminach wiejskich, leżących często w rozproszeniu, bardzo jeszcze jest brudno i tam właśnie odczuwa się dotkliwie brak najkonieczniejszych dróg komunikacyjnych.
Jak już powiedziano, rząd państwowy w ostatnich dziesiątkach lat uczynił znacznie więcej pod względem kultury, ale jeśliby nam przed oczy podsuwano wydane 450 milionów, to niech mi będzie wolno odpowiedzieć: „Owe miliony należało oddawna ofiarować tak pięknie produkcyjnej dzielnicy. To nie wina Polaków!
Z owych 450 milionów uchwaliła pruska reprezentacya ludu 100 milionów jako pierwszą ratę, a to z tem umotywowaniem w głównej części, aby dzielnicy nadać lepszy rozwój i przez napływ niemieckich żywiołów zapobiedz zanikaniu niemczyzny, jakkolwiek to zanikanie wcale nie istniało. Wprawdzie od lat całych przybywało do dzielnicy mniej niemieckich chłopów, rzemieślników i robotników, ponieważ zachodnie prowincye potrzebowały nie tylko ich, ale także wielkiej ilości robotników polskich, lecz o cofaniu się nabytej własności niemieckiej nie mogło być mowy, wzrastała ona stale. Że płodność Polaków przewyższa mnożność Niemców, temu nie można zaprzeczyć, a to w obec stale istniejącego braku robotnika w całych Niemczech należy wprost uważać za błogosławieństwo, a nie, jak się to lubi przedstawiać, za niebezpieczeństwo. Fakt ten mnożności Polaków atoli posłużył do skonstruowania groźnego niebezpieczeństwa narodowego i tę bajkę, a raczej czarne widmo obnoszono po kraju i zdobyto dwie dalsze państwowe darowizny w wysokości razem 350 milionów. Za 450 milionów spodziewano się wykupić dzielnicę, lecz omylono się potężnie.
Na to potrzeba nie milionów, tylko miliardów.