Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/115

Ta strona została skorygowana.
111

Modniarka zbiega szybko ze wschodów, i kupuje co potrzeba dla pana Robino, który dostał najdoskonalszej niestrawności w swoim rodzaju. Ale Franusia jest żywa, lekka, zręczna; w momencie rozpaliła ogień, zagotowała wodę i data herbaty choremu. Dzięki jej staraniom, polepszyło mu się nieco, i za każdą filiżanką herbaty, którą mu Franusia podaje, powtarza: — «O! Franusiu! będę twoję dobroć pamiętał!... wszystkie moje pieniądze z tobą stracę; chciałbym mieć tron, aby go z sobą podzielić, ale, ach! i takbym twojego przywiązania nie opłacił!.. Co się tycze tych wielkich wieczorów, nie pójdę nigdy na nie;... wielki świat mię wcale nie nęci;... z tobą i w wieśniaczej chatce byłbym szczęśliwy!»