Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/15

Ta strona została przepisana.
11

no?» — «Oh! zawsze;... robotę mamy piekielną... Szef bióra polega na mnie... wie... że w chwilach pracy znajdzie mię zawsze koło siebie...» — « Cóż tam masz w tej ogromnej tece, którą tak ściskasz pod pachą?... Czy nie myślisz dzisiejszego wieczora grać roli notarijusza?...» — «Nie, to nie dla zabawki, to robota, którą niosę z sobą...» — «Do licha!» — «Arcy pilna robota, czasami i nocą siedzieć muszę;... lecz za to pewny jestem awansu!..»
Alfred nic nie odpowiada: zagryzł tylko usta, spójrzał na Edwarda; i po kilku chwilach rzekł: «A miłostki, Robino, jak idą?... Ileż masz teraz kochanek?» — — «Oh! w tém to ja mam rozum, wielki rozum; naprzód że nie jestem w stanie tracić na kobiéty; powtóre, choćbym i mógł, tobym tego nie zrobił;... ja w tém nie smakuję... Lubię żeby mię kochano