Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/190

Ta strona została przepisana.
186

mu, człowiek jakiś leżąc sobie od niechcenia na kamiennej ławie, spoglądał na ten obraz obojętnie, i chociaż w około toczył błędnym wzrokiem, zdawał się jednak więcej zajęty wspomnieniami przeszłości, niżeli teraźniejszością. Człowiek ten, którego ubiór ubóstwo oznaczał; a bardziej jeszcze życie błędne, zdawał się mieć czterdzieści pięć, do pięćdziesięciu lat; lecz ubranie nieporządne, broda zapuszczona od miesiąca lub więcej, włosy czarne, nieuczesane, które mu w części twarz zakrywały, niedozwalały rozpoznać dokładnie jego wieku; jednakże mimo rozrzuconych włosów; i nasuniętego na czoło podartego kapelusza, można było spostrzedz rysy niegdyś bardzo powabne, zgrabny nosek, usta małe, lecz prawie bez zębów, czarne brwi zaokrąglone, i duże oczy ciemne, które nosiły ciągle prawie wyraz złośliwego żartu, dobrze