Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/192

Ta strona została przepisana.
188

chodniów, siada przed stołem okrytym cératą, i stuka kijem z całej siły.
Służąca przychodzi; a chociaź w oberżach zwykli wszelkiego stanu ludzi przyjmować, ubranie jednak podróżnego, wcale nie jest uprzedzającém, a ponieważ z nieszczęśliwymi i z ubogimi nie robią ceremonii, służąca zaczyna od zapytania, dla czego tyle narobił hałasu, bijąc kijem o stół.
— «Bo mi się tak podobaio, moja kochana!» odpowiada przybysz patrząc groźnie na posługująca. «Trzeba było przybiedz śpieszniej usłużyć mi w czém potrzebuję, a niestukałbym tak mocno. Byłaś we drzwiach; więc widziałaś mię wchodzącego, czemuż zaraz nie przyszłaś zapytać czego potrzebuję»
Służąca, która się takiej, mowy wcale niespodziewała, po człowieku tak źle odzianym, mięsza się, i odpowiada zwija-