— «Ani żywej duszy. Sam pan Granval umarł przed pięcią laty; zostawił syna i córkę. Syn używał bardzo złego zdrowia;
napróżno do wód jeździł, nie utył ani trochę, otoż wykoncypował sobie ożenić się; to go dobiło — i umarł przed przed dwóma laty. Siostra zaś jego, poszła za jakiegoś kupca, z którym do Włoch pojechała.»
Nieznajomy słuchał gospodarza, oparłszy się łokciami na stole, a głowę mając spartą na ręku. Gdy przestał mówić, podróżny wyrzekł jakieś dobitne przekleństwo i zamruczał: «Jedni pomarli, drudzy wyszli z kraju — jak się to wszystko w kilka lat odmienia!...
— «Czy pan miałeś jaki komis do Granvalów?» pyta gospodarz siadając naprzeciw podróżnego, który niemyśląc o odpowiedzi, odzywa się po chwili: «Zresztą, choćbym tego znalazł, nie więcejby
Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/197
Ta strona została przepisana.
193