Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/199

Ta strona została przepisana.
195

— «Naturalnie.
— «O! to jest w kuchni; u nas nigdy niéma zimna w kuchni... aleś mi pan nie powiedział, czy....»
— Nieznajomy go nie słucha. Wchodz do kuchni, zapala fajkę, Włożył do ust;i i wyszedłszy powoli z oberży, siada znowu na kamiennej ławie, i pali fajkę spokojnie, jak muzułman rozparty na miękkich poduszkach.
«To dziwna figura!» pomyślał sobie oberżysta, kiedy się nieznajomy oddalił. — «Pali fajkę... musi to być dawny jaki wojskowy... Czego on chciał od Granvalów? skończył na tém, że powiedział, iż o nich nie dba wcale... co mi to szkodzi, dobrzem zrobił, żem mu dotrzymał rozmowy.... jak powróci pogadam z nim znowu.»
Nieznajomy cały ranek przesiedziawszy na kamiennej ławce, około drugiej zno-