Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/203

Ta strona została przepisana.
199

— «No! więc go znasz panie Benedykcie?» rzekł oberżysta, zbliżając się do przybyłego. Pan Benedykt gładzi się pod brodę, potrząsa nieco głową, z miną pełną ważności i odpowiada na koniec:
— «Tak... spotkałem go już razy kilka na mieście; z ośm dni już jak przybył.
— «Jakże się zowie?
— «Tego, prawdziwie, nic wiem; lecz sądzę, że to jest człowiek, który przejadł cały majątek, i który dziś nic niéma.
— «A cóż teraz porabia?
— «Widziałeś go pan przecie; przechadza się, odpoczywa, lulkę pali; ale mówi bardzo mało.
— «Ja nic niemam do niego, za wszystko mi zapłacił... ale obdarty!... hm!.. panie Benedykcie! sam przyznasz, ze człowiek mający jakiekolwiek dochody...
— «Nie mówiłem przecię żeby miał ja-