Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/210

Ta strona została przepisana.
206

— «No! no! nie gniewaj się Robino, bardzo cię proszę, rzekł Alfred siadając do stołu, od tego czasu jakeś zamek kupił, wszystkobyś tylko bił, tłukł, rozbijat!... Cózto? myślisz że bogactwa dają prawo jeżdżenia wszystkim po nosie?
— «Ale, nie o tém mowa.... chce, żeby się ze mną grzecznie obchodzono, i nic więcej... zdaje mi się że nie jestem wymagający.
— «A tyż, panie Julijuszu! odezwał się Edward, bardzoś się grzecznie obszedł z tym biédnym człowiekiem?... jakeś go tylko zobaczył, chciałeś wychodzić.... pewno nawet spostrzegł twoje pogardliwe spojrzenie — Nieszczęśliwi prędzej to niż kto inny spostrzegą; bo się lękają co chwila upokorzenia.
— «No, no, dość tego.... mam nadto zatrudnienia, żebym się takiemi figurami