Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/32

Ta strona została skorygowana.
28

nogami, i znowu woła: — «Otoż wyraźnie niémam jedwabnych pończoch!... mógłbym to ja wprawdzie kupić; jeszcze mi się z tego miesięcznej pensii zostało dwadzieścia trzy franki... ale mi to będzie zawadzać, nie będę mógł już grać w karty. Wiem pewno, że gdybym poprosił Alfreda, nieodmówiłby mi pożyczyć, ale niechcę się pokazać gołym; a nakoniec, mając bardzo piękne jedwabne pończochy, nacóżbym miał drugie kupować? Już to koniecznie trzeba żeby mi je Franusia oddała; jak nie... to kwita między nami, pokłócim się na zawsze, i skończą się lekcije na gitarze. Podwójnie na tém utraci, nie tak to łatwo znaleść kochanka, któryby grał na gitarze, i razem był jeszcze tak grzecznym, żeby uczyć swoją kochankę.»
Robino bierze gitarę zawieszoną w kącie pokoju, zbliża się do otwartego okna,