Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/40

Ta strona została skorygowana.
36

— «Ehe! to to dla tego, nie można już Waszeci i w oczy spójrzeć... dla tego to potłukłeś swoją porcelanę! juściż to naturalnie, poszedłszy na wieczór do Barona, to już potém i jeść nie trzeba. O! podrosłeś też znacznie.»
— «Ależ, proszę cię, słuchaj, Franusiu...» — «Czy nie myślisz płakać?» — «Nim pójdę do Barona de Marsey, trzeba mi się wystroić — «No! no! rozumiem, chcesz żebym ci założyła papiloty!...,,
— «Papiloty... tak... bardzo rad będę... prawda... umiesz to doskonale.» — «Zaczyna się łagodzić!» — «Lecz jest jeszcze druga rzecz pilna, trzeba mi koniecznie moich jedwabnych pończoch, którem ci przeszłej niedzieli pożyczył.» — «A! pończochy jedwabne?...» — «Tak, mościapanno.» — «Ba! jeśli one, tak prędko idą, jak poszły odemnie, to już mu-