Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/41

Ta strona została skorygowana.
37

szą być daleko!...“ — „Co? co takiego?“ — „To jest, że ja pożyczyłam je Fedorze, która grała jakąś rolę w komedii, a ta przyznała mi się, że je pożyczyła jednemu z przyjaciół, któremu były potrzebne na jakieś wesele — lecz że ten pan przyjaciel, ma ogromne łytki, zdejmując je, podarł...“ — „Ach! Jezus Marija, otóż to pożyczanie!...“
— „Właśnieżby się kto domyślił, że kochanek upomni się o to, co pożycza?..“
— „Ale, mościapanno, nie jestem kapitalista, nie jestem kupiec, ja nigdy przed waćpanną bogacza nie udawałem.“
— „Oczywiście!... No! łapaj.. Raul!..“ — „No, bardzo proszę pestek mi nie rzucać... Co tu robić — już ósma.... prawda że na wielkie wieczory, późno się przychodzić zwykło.“
— „Najlepiej przychodzić aż nazajutrz, to jeszcze lepszą ma minę.“