Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/50

Ta strona została skorygowana.
46

tność mężczyzn! oj! ty wart jesteś, żebym zamiast ułożenia papilotów, wszystkie włosy z głowy ci wyrwała!...»
— «No! no! Franusiu!»
— «Nie ruszaj się — ale to nie koniec: Panu Fidelio, nie dość było, że miał na swoje usługi, ładną, dwódziestoletnią blondynkę, jeszcze się umizgał do jakiejś mężatki;... a ta mężatka, jak się zdaje...»
— «O! rwiesz mię za włosy!...»
— «O! co się tycze tego, to niegodziwie. Niech osoba wolna, robi co się jej zamarzy,... pozwalam! ale mężatka, chybaby mąż był tyran, skąpiec, sknera...»
— «Franusiu! dziewiąta godzina już wybiła!...»
— «To dobrze! wystarczy ci jeszcze czasu na umizgi. Otoż służący uważał, że jego pani bardzo często chodziła rozmawiać z panem Fidelio; że Fidelio zamiast zgody, w której żył ze swoją go-