Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/58

Ta strona została przepisana.
54

jąc się i niby żartując powiadasz mi, że mię porzucisz, ale niechno tylko będę bogaty — zemszczę się, dam ci piękny domek za miastem...»
— «Każesz tam nasadzać krolików, bo ja z nich bardzo bigosik lubię. A tym czasem, kiedy pan będzie tańcować, ja muszę ogarnirować czépeczek.»
— «Na dole?»
— «Nie na górze.»
— «Czyż sklep już zamknięty?»
— «Przecież już dziewiąta!... możeś jeszcze gotów powiedzieć, jak te plotkarki z przeciwka, że u nas największy handel się zaczyna, kiedy sklep zamkniemy — a one to bardzo coś osobliwego, piérwsza z nich stara się o lożmajstrowstwo w teatrze.»
— «No! jakże moja fryzura?
— «Do zachwycenia, mój miły, wyćmisz wszystkich swoich rywalów...»