Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/61

Ta strona została przepisana.
57




ROZDZIAŁ III.

WIECZÓR U BARONA DE MARSEJ. — WIECZERZA MŁODYCH I JEJ SKUTKI.

Kabryolet zatrzymał się przed pięknym domem; powozy obywateli wjeżdżają rzędem na dziedziniec, ktoby myślał, że się to wszystko zebrało na teatr angielski. Niema takiego napływu w teatrze narodowym, kiedy grają Moliera lub Rasyna; bo też nasi Aktorowie nie wyuczyli się dokładnie naśladować konanie umierającego; nie ukazywali nam nigdy konwulsij zamordowanego, ani ostatecznej czkawki umierającej z głodu księżniczki; te fraszki bardzo są miłe oku, i drażnią zmysły osób,