Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/64

Ta strona została przepisana.
60

To mówiąc, Alfred odchodzi na spotkanie kilku wchodzących kobiét, a Robino mówi sobie: «Prawda, że ja mam rysy twarzy, które trudno zapomnieć... czy nie żartował on tylko ze mnie?... właśnieżby mu to przystało... ale otóż i pan Baron.»
Mężczyzna od lat może czterdziestu ośmiu przechodził w ówczas koło pana Robino; był on wysokiego wzrostu, szedł poważnie i z miną nakazującą; rysy jego nieco twarde, pięknymi jeszcze były, pomimo tego, iż namiętności zbyt gorące, więcej niż czas je nadwyrężyły; trochę był łysy, ale włosy miał ciemne; twarz jego nakoniec, nosiła piętno powagi i surowości — jednakże, osobom lepiej umiejącym rozpoznawać, zdawało się to tylko skutkiem smutków, bo i z oczu jego troski patrzyły. Rozjaśniała się jednak twarz Barona, kiedy patrzał na syna i uśmiéch