Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/116

Ta strona została przepisana.
108




ROZDZIAŁ IV.

ROBINO WCHODZI W POSIADANIE SWEGO ZAMKU.

Poszli tedy znowu drogą, którą im góral wskazał, mającą ich do Sę’t’Aman doprowadzić; Robino idzie naprzód; nagli towarzyszów, bieży, i wraca. Alfred i Edward nic na to nie mówią; nieuważają nawet jego skoków, oba myślą o Izorze; bo wspomnienie tej dziewczyny zatarło w ich pamięci cel podróży. Nareszcie Alfred się odzywa:
— «Prawda że jest nadzwyczaj ładna!... ktoby się spodziewał?... w tych górach,... w takiej chatce... tyle wdzięków!.. prawdę mówił nasz przewodnik, że nic a nic do wieśniaczki niepodobna;... chociaż to