Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/119

Ta strona została przepisana.
111

— «No! no! chwała Bogu, że tu przynajmniej znają mój zamek! ruszajmy.
— «Ależ — Robino, nie leć tak prędko; daj nam odetchnąć...
— «Odetchnę jak będę u siebie.
Robino idzie znowu, choć potem zlany, i jak burak czerwony. Idąc tak może przez kwadrans, podróżni spotkali dwóch chłopaków pędzących przed sobą osła.
— «Dokądto idziecie? zapytał ich Robino.
— «Do domu, panie.
— «A gdzież mieszkacie?
— «Ztąd o pół mili, koło zamku Rosz-nuar.
— «Koło Rosz-nuar!» wykrzyknął uniesiony radością Robino: «Są to moi poddani!...
— «Szkoda że trochę brudni, ci twoi poddani — rzekł Alfred.
— «Jeszcze rano!.. nie mieli czasu...