«O dniu trzykroć szczęśliwy!.. zdaje mi się żem przytomny obrzędem Korybantów... zdaje mi się, że się wciskam do świątyni Cybeli!.. Dzwięk instrumentów, kwiaty... widzowie... nic nie braknie!»
— «Tak, tak nic nie braknie!» powtarza Robino obciérając twarz rękawem; lecz nie życząc sobie być oblanym powtórnie, popędza uwieńczonego podjezdka; i, oblany winem, orzucany gnojem, wjeżdża do Rosz-nuar wśród oklasków i krzyków wszystkich okolicznych dzieci.
Robino zsiadł z konia, lecz że jeszcze trudno mu chodzić, tak go dobrze osioł uczęstował, nie może natychmiast całej swojej posiadłości obejrzeć. Rzuciwszy ze szlachetną wspaniałomyślnością garść pieniędzy, o którą się dzieci pobiły; co według pana Ferulus, ma wyobrażać dawne turnieje, Robino rozkazuje murgra-
Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/138
Ta strona została przepisana.
130