Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/151

Ta strona została przepisana.
145

glądaniu zamku; idzie za panem, opiérając się o ściany.
Mijają stare, długie galerije oświecone półokrągłemi oknami, przez które światło ledwie się przedziera, bo szyby pył odwieczny pokrywa; wchodzą do obszérnych pokojów, ozdobionych tak, jak ten, w którym Robino odpoczywał, gdzie sufitu ledwie okiem dojrzeć można.
— «Ten zamek musiał być budowany za Króla Pepina» rzekł Edward.
— «Ale jak to pyszne, jak wspaniałe» odzywa się Robino, uwielbiając każdą bazgraninę, namalowaną nade drzwiami, lub zwierciadłem.
— «Mogło to być piękném, przed dwudziesto laty!.. ale teraz!...
— «Ale Alfredzie, zwierciadła nigdy swojej wartości nie tracą.
— «Dobrze, ale te złocenia już do