Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/158

Ta strona została przepisana.
150

Młodzieńcy unoszą się nad obrazem rozległym gór sąsiednich i pięknego miasteczka Sę’t’Aman oblanego wodą. Tymczasem pan Kiunet siada na środku, mówiąc: «Ja nie mogę patrzeć tak z wysoka, w głowie mi się zakręci!»
Już mieli schodzić, kiedy Edward zawołał: «Patrzaj no! Alfredzie na ten wzgórek, tam nad fossą... czy widzisz tego człowieka, który się tak uważnie zamkowi przypatruje?.. czy poznajesz go?
— «Ah!.. jest to ten człowiek, któregośmy widzieli w oberży w Klermą-Ferran... co się nam za przewodnika ofiarował;... po sukni i postawie, łatwo go rozpoznać można.»
Wtém Robino zbliża się, mówiąc: «Cóż to — ten człowiek z rozbojniczą miną jest i tutaj?... Na honor!.. to on... poznałem go po tym grubym kiju, na którym się opiéra;... jak on się przy-