Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/165

Ta strona została przepisana.
157

bardzo przepraszani... hej! Franciszku!.. hej!...»
Przybiega Franciszek, tą razą ubrany za kuchcika, bo musi kilka razem spełniać obowiązków.
— «No i cóż, czy robią tam dla nas, obiad, Franciszku?
— «Już, panie.
— «Któż?
— «Panna Szwal, która najchętniej podjęła się tej usługi. Ojciec jej nawet chciał przyjść dopomagać.
— «No! no! jakto weterynarz, lekarz bydląt, umie także gotować? — rzekł Alfred.
— «O! pan Szwal utrzymuje, że wszystko umie, i że razem może przygotować lekarstwo i zrobić bigosik;... lecz nie mógł przyjść, mimo szczérych chęci, bo po niego przysłano do klaczy jakiejś, która kolek dostała...