Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/167

Ta strona została przepisana.
159

— «Najlepszą tego obiadu przyprawą, będzie to... iż... iż... będę miał honor zjeść go z panem dobrodziejem.
— «Spodziewam się, panie Ferulus, iż jak najczęściej...
— «Choć codzień, jeżeli się to panu podoba — mógłżebym albowiem samowolnie odmówić sobie tak miłego towarzystwa... tak przyjemnej rozmowy, i okazać się oziębłym na jego grzeczności? nie, panie Rosz-nuar, lapides clamabunt wprzódy, nim ja kiedykolwiek obiadu pańskiego nie przyjmę.»
Nikt jeszcze tak sowicie nowém nazwiskiem pana Robino, nie uczęstował — a Ferulus prócz tego za każdém: Rosz-nuar otwierał gębę, jakby miał ochotę połknąć zamek z przyległościami. Nowy posiadacz ściska go za to serdecznie, i tak cisną się za ręce, że nie wiadomo, czy który puści; i gdy szczęściem dają znać,