Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/178

Ta strona została przepisana.
170

Panowie Wincenty i Kiunet nie tańcowali, lecz od samego początku pili a pili... Pan Wincenty był strasznie zły kiedy się upił, małą rzeczą można go było wówczas rozgniewać, bił i tłukł kto się nawinął.
Powadził się był z jednym wieśniakiem, i już bić się zaczynali, a Kiunet, jako wierny towarzysz zaczynał bronić strony pana Wincentego, gdy Robino, któremu się nie podobało, aby się ludzie bili pod jego okiem, wpada w pośród walczących, nie wątpiąc że przytomność jego spokojność przywróci.
— «Cóżto? to mój murgrabia z ogrodnikiem tyle tu sobie pozwalają!» rzekł Robino zbliżając się do nich: «Czego się bijecie, łajdaki...
— «Idź do sto djabłów!.. i daj nam pokój!» odpowiada Kiunet, nie poznając