Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/195

Ta strona została przepisana.
187

— «Zejdziemy razem zgóry» rzekła Izora: «Czas powrócić do domu, mój Smiały nudzić się musi.»
W momencie spędza trzodę i goni ją ku dolinie, biegając, skacząc i śmiejąc się z całego serca, za każdym skokiem kozy; a Edward idzie za nią, myśląc: — «Jej serce jest spokojne... ta wesołość tak nie wymuszona, ta miła prostota okazują, że nie myśli o miłości. Biédna dziewczyna! bogdajby dla swego szczęścia nie znała nigdy tej namiętności, która więcej sprawia smutków niż roskoszy...»
Edward wzdycha; bo mu coś mówi do serca, iż chciałby dać poznać Izorze te smutki i roskosze.
Przyszli przed domek, Izora drzwi otwiéra, pies jej przybiega się łasić; potém spogląda na Edwarda, okręca się koło niego, lecz nie okazuje najmniejszej złości.