Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/40

Ta strona została przepisana.
32

dzic! z wystrzałami, i tam dalej, na wzór podobnych zabaw ludu.
— «Nie, nie, panowie — nic nie rozkazałem; lecz znam gorliwość Franciszka; pewno wypaplał, że ja przybędę; a to naturalnie, musiało na ludziach zrobić wrażenie.
— «Kiedy tak, to bądź spokojny, jeśli nie przybędziem tam, aż jutro rano, to feta jeszcze będzie piękniejsza; bo będą mieli czas nauczyć się komplementów, umyć się, co nigdy nic szkodzi; wprawdzie co się tycze fajerwerku, ten wiele na piękności wśród białego dnia utraci; ale to Chiński zwyczaj; a ty pewno nie będziesz się gniewać za to, bo możesz sobie wyobrazić, żeś został wielkim mandarynem.
— «Ach! ten biédny Franciszek!... będzie niezmiernie o nas niespokojny?... panowie o tém ani myślicie?...
— «Pewno nie dla Franciszka tak się