Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/049

Ta strona została uwierzytelniona.

chwili przybiegł Józio, niosąc wygodny stołeczek pod nogi, za nim Tercia maleńka dźwigała haftowaną poduszkę, by się babcia wygodnie oprzeć mogła, a Olesia podała wielki słomiany kapelusz, by ją od słonecznych promieni zasłonić. Babunia mile przyjęła dobrych wnucząt przysługę, a wzniosłszy ręce nad ich główkami, prosiła Boga, by ich w całem życiu strzegł i błogosławił.