Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

I dotrzymał przyrzeczenia. Na prośbę syna, dziedzic wyporządził chatę dla Grzesiowej matki, i zaopatrzył ją we wszystko, czego potrzebowała. Karolek polubił też młodego wieśniaczka, widywał go często i rozmawiał z nim, uczył go nawet czytać, i wszystkiem się z nim dzielił.
Kiedy zaś usłyszał czasem, że kto z pogardą mówił o chłopkach, zawsze temi słowy przerywał rozmowę:
— Kocham chłopków naszych, bo oni dobre, szlachetne mają serca.