Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

kiecik, zatrzymał się i zapytał Stefusia:
— Czy to twój bukiet chłopczyku?
— Tak jest!
— Nie odstąpiłbyś mi go też dla córeczki, która bardzo kwiaty lubi.
— Bardzo chętnie! — rzekł grzeczny chłopczyk i podał bukiet nieznajomemu; lecz ten dziękując mu za uprzejmość, wyjął z kieszeni parę sztuk monety i chciał je wcisnąć w rękę Stefusia.
Stefuś cofnął rękę z bukietem i rzekł:
— Daruj pan! ja nie sprzedaję kwiatów, chciałem tylko panu przy-