Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

może jej będzie smutno? Trzebaby złapać drugą.
Złapano drugą; Zosia zdjęła ażurową rękawiczkę, wsadziła w nią żabki i leciuchno trzymając, szczęśliwie przywiozła do domu.
Był to już wieczór; jak tylko przyniesiono światło i braciszkowie zobaczyli żabki, chcieli je wziąć do rąk, ale im Zosia nie pozwoliła, bo nieuważne chłopczyki mogliby podusić maleńkie stworzenia; poprosiła o miseczkę, nalała trochę wody (bo żabki lubią wilgoć), nakruszyła chleba, posadziła żabki, i dopiero nakrywszy je obszernym szklanym słoikiem, patrzyła z braćmi jak żwawo i zrę-