Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

ziarnka, zawinął je w papierek i schował do kieszeni.
— Co to z tego będzie? — spytała Helenka.
Z tego będzie drzewo.
— Doprawdy! a jakież?
— Jabłoń.
— Pozwólże mi, Tadziu, usiąść pod twoją jabłonią! — rzekła żartobliwie dziewczynka; ale Tadzio niezrażony jej żartami, poszedł do ogrodu, i wskazując na altanę rzekł:
— Jeżeli Bóg pozwoli, to za kilka lat będziemy tu przed altanką mieli śliczne sztetyny.
Przeszła smutna zima, już i po niej stopniały śniegi i lody, a sko-