Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/135

Ta strona została uwierzytelniona.

Na drugi rok jabłonki podrosły nad ziemię, na trzeci już je do palika przywiązywać było potrzeba; na czwarty rok, ojciec ucieszony wytrwałością syna, zaszczepił na młodych płonkach najlepszy gatunek jabłek: już się i Helenka śmiać przestała.
Niestety! w zimie, pomimo starań Tadzia, ostre mrozy zniszczyły mu cztery jabłonki, ale na wiosnę cztery pozostałe pokryły się mnóstwem kwiatów, a w jesieni śliczne rumiane jabłuszka wyglądały z pod zielonych liści.
Niemało lat minęło odtąd, już Helenka dorosła, już ma swój dom,