Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pozwalam chętnie — odpowiedziała rozrzewniona ciotka, — i przyrzekam ci, że twoje podarunki bardzo prędko do nich dojdą.
Teraz dopiero szczęśliwy Marcinek, ucałowawszy ręce ciotki, począł dzielić swoją kolendę, a kiedy już wszystkie porozstawiał zabawki, przeznaczając je to dla jednej, to dla drugiej siostry, i sobie tylko konika i biczyk zostawił, otworzyły się drzwi do sali, i dobre dziecię ujrzało matkę i siostry, które zaproszone przez ciotkę, przyjechały do niej na święta Bożego Narodzenia.
Niepotrzeba wam pewno powiadać, że wszystkim doskonale smakowała